Ta strona została przepisana.
Ot już Marko czumakuje
260
I w jesieni nie nocuje
Ani w chacie, ni u chaty...
A więc pora i za swaty.
„Kogożby to?” — stary duma
265
Rady dobrej. Najemnica
Tak Marka wynosi,
Że chciałaby dlań eonaj mniej
Dziecka królewskiego.
270
— „Więc spytajmy jego”.
Rozpytali... Zwinęli się
I ze starostami...
Niezadługo powrócili
275
Z chlebem świętym zamienionym,
I pannę w żupanie
Taką śliczną wyswatali,
Że w samym hetmanie
280
Dziwa dokazali.
„Bóg zapłać wam!“ — mówi stary
Lecz ja kończyć lubię
Rzecz zaczętą; teraz trzeba
285
I weselu. Ale ot co:
Matki my nie mamy!
Nie dożyła moja Naścia!...”
I zalał się łzami.
290
Chwyciwszy rękami
Za odźwierek, obumarła.
I ucichła chatka;