Ta strona została przepisana.
I u stołu posadzili,
O Kijów pytali.
Ona im opowiadała,
Ci ją częstowali.
365
Pościel jej w komnacie,
Aby sobie odpoczęła
Po podróży w chacie.
Za co oni mię kochają?
370
O, Boże mój miłosierny!
Czy się domyślają?
Być nie może!... Jam mu nigdy
I poznać nie dała...
375
I biedaczka
Ciężko zapłakała.
Trzykroć już kra zamarzała,
Po trzykroć topniała,
380
Kachna wyprawiała,
Jak rodzoną. Po raz czwarty
Żegnała niebogę
Aż na polu u mogiły
385
Aby prędzej powracała,
Bez niej bowiem w chacie
Tęskno jakoś i samotnie,
Jak po matki stracie.
Jakoś po Wniebowzięciu, w niedzielę,
390
Trochim w koszuli bialutkiej,
Czując słoneczko na ciele,
Usiadł na przyzbie czyściutkiej