Strona:Taras Szewczenko - Poezje (1936) (wybór).djvu/308

Ta strona została przepisana.

Mój widok. Cóż? I za to chwała
Wszechmogącemu. Pocoś żyją,
Rodzą się, mrą i w ziemi gniją

Ochrzczeni ludzie.
25 

Krzyż wysoki,
Pomalowany, pozłocony,
Widnieje na cmentarzu onym,
W ustroniu nieco. (Ktoś tam leży

Nienajbiedniejszy!...) A na krzyżu
30 

Namalowany Chrystus Pan,
Rozpięty za nas. Dzięki wam,
Dzięki, sieroty, za ten złoty
Wysoki krzyż! Ja dzień po dniu

Przez okno mej więziennej celi
35 

W zadumie się przyglądam mu
A patrząc, modlę się do Pana.
I wówczas dusza ma stroskana
Na chwilę milknie jak to dziecię

Już nakarmione. I czy wierzycie?
40 

Ma kaźń rozszerza ściany swe
I śpiewa, płacze serce me,
Do życia zrywa się i pyta,
Pyta się Boga Najwyższego,

Pyta się wszystkich świętych Jego,
45 

Za jakie to, za jakie winy
Ten Nazarejczyk, Ten Jedyny,
Jedyny Syn Maryji Panny,
Męczony był i krzyżowany?
............

Polecę duchem w czasy one,
50 

Kiedy wszeteczny Rzym z Neronem
Wśród orgij konał. A z ciemności,
Z niedoli, nowy dzień jasności
Wyłaniał się. Nad Kapitolem,

Nad Kolosseum nowe słońce
55