Strona:Taras Szewczenko - Poezje (1936) (wybór).djvu/309

Ta strona została przepisana.

Wschodziło, a promienni gońcy
Po całym świecie rączo biegli,
Zwiastując ludziom słowo nowe.
I przed tem słowem Chrystusowem

W nicości dumni władcy legli.
60 

O, duszo moja! W czasy one
Przenoś się, leć i jękiem-dzwonem,
I trąb śpiżowych grzmiących głosem
Z więziennych murów bij w niebiosy!

Przeczysta, między niewiastami
65 

Błogosławiona Matko Święta
Syna tej ziemi Najświętszego!
W niewoli nie daj zginąć pętach,
Niech lata próżno mi nie biegą,

Strapionych ty pocieszycielko!
70 

Chciej zesłać Słowa łaskę wielką,
Najświętszą daj mi prawdę nową,
Oświecić racz mądrością wszelką
I racz ożywić ono słowo!

I ludziom żałość tę odtworzę,
75 

Jak boleściwa matka morze
Łzy krwawej lała w swej żałobie,
Aż zapałała jej — jak Tobie —
Światłość nieziemska i jedyna

Umęczonego Twego Syna!
80 

A Ty, Ty, Boga ziemska Matka,
Tyś łzy wylała do ostatka,
Że nie zostało kropli jednej!
Łkam i zaklinam łkając: w biednej

Mej duszy niech się wzbudzi siła,
85 

Iżby płomiennie przemówiła;
Ogromnym żarem niech rozgorze
I topi serca to orędzie,
Po Ukrainie niech się wszędzie