Strona:Taras Szewczenko - Poezje (1936) (wybór).djvu/312

Ta strona została przepisana.

Oddawał cześć. Aż oto, patrz!
Apostoł Piotr, strudzony srodze,
Do Rzymu idzie, a po drodze
Wstąpił do gaju, by z ruczaju

Zaczerpnąć wody. „Pokój wam!” —
155 

Do rozbawionych rzekł łaskawie
I orgję pobłogosławił.
A potenl cichem, dobrem słowem
Zwiastował im naukę nową,

Naukę prawdy i miłości,
160 

Największą łaskę dla ludzkości.
I oto stało się! Pijana
Gromada padła na kolana
Przed apostołem świętym Pana,

A wstawszy, zjednoczeni w wierze,
165 

Poszli z nim razem na wieczerzę.

IV
A w termach orgje wrą. Tam płoną
Świetlice złotem i czerwoną
Purpurą. Z amfor wonne dymy

Rozwłóczą się. Cyprydzie hymny
170 

Chóralne — uwielbienia śpiewy
Śpiewają, nagie niemal, dziewy.
Wspaniała uczta wesołości!
Na pysznych łożach leżą goście,

Śmiech, gwar. Wtem patrz! Hetery młode
175 

Siwobrodego starca wiodą
Do sali. Stanął. I z ust jego,
Ze starych, prawych ust świętego
Słowa jak olej popłynęły

Na mętne fale wesołości...
180 

Ucichła burza. Cud piękności,
Królowa orgji tej — Cyprydy