Strona:Taras Szewczenko - Poezje (1936) (wybór).djvu/320

Ta strona została przepisana.

XI
A ty na brzegu Tybru stałaś

Jakoby martwy, ciemny głaz,
415 

I nie słuchałaś, nie płakałaś,
Lecz z resztą matek cnych wraz
Swe „Alleluja!“ więźniom słałaś.
Nito dzwon huczą kajdany

Na chrześcijanach, a twój syn,
420 

Jedynak twój, apostoł nowy,
Przeżegnał się i temi słowy
Przemówił: „Bracia! Módlcie się
Za brata swego okrutnego

I w modłach swoich imię jego
425 

Wspomnij cie, lecz przed dumny tron
Nie nieście waszych kornych głów.
Modlitwa — Bogu! Niechaj on
Sroży się i szaleje znów,

Niechaj proroka kamionuje,
430 

Niechaj nas wszystkich ukrzyżuje —
Wnukowie oto już poczęci
W niewieścich łonach. Nie mściciele
Wyrosną z nich za dni niewiele —

Jeno rycerze Chrysta święci!
435 

Bez żagwi i bez miecza w dłoni
Powstaną ci szermierze boży
I mrok przed nimi się ukorzy,
I grzeszny świat im się pokłoni.

Więc, bracia, módlcie się!
440 

W kajdanach
Przed krzyżem Zbawiciela Pana
Modlili się wyznawcy jego... Sława,
Sława wam, dusze czyste, młode,

Sława walczącym za swobodę,
445 

Po wszystkie czasy sława wam!