Strona:Taras Szewczenko - Poezje (1936) (wybór).djvu/35

Ta strona została przepisana.

Taka wdzięczność!... Idźże sobie,
W Moskwie świekry szukaj,

Nie słuchałaś swojej matki,
200 

Teraz jej posłuchaj!
Idź jej szukać, a jak znajdziesz,
Przywitaj i potem
Żyj szczęśliwie, ale do nas
Nie przychodź z powrotem.

Nie wracaj już z obcych krajów,
205 

Zostań tam! Bądź zdrowa!
A któż moją biedną głowę
Bez ciebie pochowa?
Kto jak dziecko płakać będzie

Za matką rodzoną?
210 

Kto posadzi na mym grobie
Kalinę czerwoną?
Kto za moją grzeszną duszę
Będzie błagać Boga?

Dziecko moje, córko moja,
215 

Córko moja droga!
Idź już od nas!”
Ledwie-ledwie
Pobłogosławiła:

„Pan Bóg z tobą!” — i jak martwa
220 

Z nóg się powaliła.
Odezwał się ojciec: „Cóż ty?
Czekasz jeszcze czego?”
Rozełkała się i do nóg

Upadła starego.
225 

„Ach, przebacz mi, ojcze drogi,
Tę winę ogromną!”
„Niechaj ci ją Bóg przebaczy,
A ludzie zapomną!

Idź już córko. Lżej nam będzie!”
230