Ta strona została przepisana.
Jak topola pośród pola,
Tak stoi przy drodze,
I jak z liści rosa, z oczu
Kapią łzy niebodze.
270
że świata nie widzi,
A wciąż płacze. Pocałuje
Dziecko i znów idzie.
A to małe, jak aniołek,
275
Drobne swoje wciąż wyciąga
Ku piersi matczynej.
Zaszło słońce. Nad dąbrową
Krwawe niebo płonie,
280
I ślad zginął po niej.
Wieś gwarzyła o niej jeszcze
I długo, i wiele,
Ale tego ojciec-matka
285
Tak to człowiek na tym świecie
Swoich bliźnich lubi!
Tego wiążą, rżną tamtego,
Ów sam siebie gubi...
290
Tyle miejsca przecie,
A dla biednych niema kąta
Wolnego na świecie.
Jednym dola daje pola
295
A dla drugich jeno tyle,
Że ich pochowają.
Gdzież te dusze, które chciałeś
Kochać i żyć z niemi