Póki twoja dziatwa mała
Na wroga powstanie.
Żegnajże mi, matko moja,
Żegnaj mi, niebogo!
Żywa jest u Boga!”
Lecę... Patrzę — widnokręgi
Płoną już, dzień świta;
Słowik słońce w ciemnym gaju
Ledwie-ledwie wietrzyk wieje;
Widać stepy, łany,
Nad jarami, nad stawami
Wierzby zadumane;
Topole na woli
Postawały i, jak stróże,
Rozmawiają w polu.
I wszystko to, cały kraj ten, —
Umywa się w rannej rosie
Zielone, beztroskie;
Umywa się, uśmiecha się,
Wdzięczy się do słońca...
I nie będzie końca!
Nikt tych skarbów nie przysporzy
I nikt nie roztrwoni...
Czemuż tedy smutno, Boże,
Czemu płaczesz, duszo biedna?
Czemu, duszo płaczesz? Chyba ty nie widzisz?
Chyba ty nie słyszysz, jaki to tam płacz?
Spójrz tylko dokoła, zastanów się, patrz!