Strona:Teodor Herzl.pdf/19

Ta strona została uwierzytelniona.

rego stworzyć można najwspanialsze rzeczy: męstwo, niezłomność, zaparcie się siebie samego, ofiarność“... (Gospoda pod Anilinem, tamże, str. 243).
Takie są one wszystkie, te opowiadania, opisy, rozważania i zdjęcia migawkowe Herzla; takie są one wszystkie od największych do najniepozorniejszych i najskromniejszych: o subtelnym, tkliwym nastroju, pouczające, treści pełne i poprostu — piękne.
Gdy jednak chce Herzl zerwać komuś maskę z twarzy, wtedy posługuje się wyostrzonym skalpelem, którym włada tak pewnie i łatwo, że nie rani, nie przelewa krwi. Myślę, iż sarkazm jego podoba się dotkniętym przezeń więcej, niż ich rani. Sarkazm jego jest zbyt piękny, zbyt subtelny, by mógł sprawić ból.
Szczególnie jasne i widoczne jest to w jednej z najpiękniejszych książek Herzla, w „Palais Bourbon“. Nawiasem mówiąc, w tej książce zawarta jest cała filozofja państwowa, którą warto by było kiedyś wydobyć i systematycznie wyłożyć. Na tem miejscu jednak chciałbym tylko uwydatnić kilka najpiękniejszych ciosów, jakie cudownie wyostrzona głownia Herzla zadaje.
Herzl mówi o Raymundzie Poincaré, obecnym prezydencie rzeczypospolitej francuskiej. Wówczas — w roku 1895 — Poincaré był ministrem oświaty po dwukrotnem już — w trzydziestym piątym roku swego życia — poprzedniem piastowaniu portfelu ministerjalnego. „A przed ośmiu laty był on jeszcze sprawozdawcą sądowym jakiegoś zupełnie niepoczytnego pisemka. Czyż to nie jest piękna karjera demokratyczna? Bowiem od czasów Freycinet’a nie wypłynął jeszcze na powierzchnię życia publicznego tak wielki człowiek przeciętny, jak pan Raymund Poincaré“. Nieprawdaż, cios taki trafia w sedno. Jest on jednak za piękny, by mógł zranić.
Lub też mówi on o Pawle Deschanel’u. „Pan Paweł Deschanel jest pierwszym kochankiem lewego centrum — polityk salonowy, podpierający kominki, rozwiązujący najtrudniejsze zagadnienia po pieczystem, tak między piwem a serem... Jest on stanowczo za piękny dla tego świata... posiada nawet własne myśli, które jednak okrutnie zeszpeca, wypowiadając je z miną człowieka zadowolonego z siebie samego. Myśli, lubo gawędzi“. Dwa-trzy rysy i człowiek z krwi i ciała stoi jak żywy przed nami. Sądzę,