Strona:Teodor Herzl.pdf/28

Ta strona została uwierzytelniona.

Swem tchnieniem płomiennem rozdmuchał drobne iskierki sjonistyczne w potężne, płonące ogniska. Tak wysoko i z taką siłą wywijał sztandarem, że go zdaleka widziano i odczuwano jego powiew, i wszyscy naraz wiedzieli, dokąd należą. Nadludzko silną dłonią spoił kości rozproszone w jeden organizm i tchnął weń potem swą wielką duszę, tak iż rosnąć i sił nabierać musiał.
O Napoleonie, Wallensteinie i innych nader nielicznych wodzach, również pierwszorzędnej wielkości, historycy często opowiadają, jakoby z pod ziemi całe armje wydobywali. Przecież i bez nich i przed nimi istnieli ludzie, a i tacy, którzy ochoczo i rzeźko do boju stawali, — w czem tedy wyraża się ich wielki czyn historyczny? W tem zgoła, iż z gromady ludzi tworzyli armję. I tego dokonał Herzl. Dał nam organizację, to znaczy: życie i możność rozwoju. Bezwątpienia, żołądź zawiera już w sobie dąb. Lecz jeżeli jakiś cudowny promień słońca z małego żołędzia wytwarza odrazu, w mgnieniu oka, potężny dąb, wtedy dąb ten jest tworem swoistym onego żarzystego słońca. Tego dokonał Herzl. Z „Chibath-Sjon“ stworzył odrazu, w mgnieniu oka, sjonizm polityczny. Dlatego też sjonizm jest tworem swoistym Herzla i słusznie od niego rozpoczynamy erę sjonistyczną.
Herzl, zdecydowawszy się przyjąć kierownictwo, zdołał niebawem nawiązać stosunki z wpływowemi osobistościami, po których mógł się spodziewać pośredniej lub bezpośredniej pomocy dla osiągnięcia celu. W roku 1895 był już w Londynie i przemawiał tam do bogatych i wpływowych Żydów. W roku 1896 otrzymał już audjencję w Konstanytnopolu u sułtana, który go upoważnił do ogłoszenia światu, że jest „wielkodusznym przyjacielem“ Żydów. W krótkim czasie ów mąż, zupełnie samotny, bez widocznych zwolenników i bez pieniędzy, zdołał nawiązać stosunki z gabinetami mocarstw europejskich, z monarchami i potężnymi mężami stanu. Droga przed nim była utorowana.
Teraz musiał obejrzeć się za armją.
Pewnego razu, było to w lutym roku 1897, gdym przewodniczył na zebraniu związku studenckiego w Berlinie „Młody Izrael“, podał mi Willy Bambus list od sjonisty z Galicji, zawierający doniesienie, że pewien sjonista, z imienia piszącemu nieznany, gotów jest zaofiarować 300000 guldenów na za-