Strona:Teodor Herzl.pdf/31

Ta strona została uwierzytelniona.

Wreszcie kongres się zebrał: kulminacyjny punkt w życiu Herzla i narodu żydowskiego. Kongres — tytaniczny czyn Herzla i jego chluba. „Kongresem tym“, mówił Herzl na pierwszym zjeździe, „stworzyliśmy narodowi żydowskiemu organ, którego dotąd nie miał, lecz który mu koniecznie jest do życia potrzebny“.
Przez kongres sjonizm wstąpił do historji świata.
Herzl wykorzystał swój znaczny wpływ na międzynarodowe dziennikarstwo wielkiego pokroju, by sjonizmowi zjednać jaknajwiększą publiczność. Ma się rozumieć, że dla szczegółów taktycznych, dla wielu jeszcze nie wysnutych do końca cienkich nitek rokowań dyplomatycznych, była dlań często, — jak się w „Palais Bourbon“ nauczył — jawność najpomysłowszą formą tajemnicy“. Sztukę urabiania „opinji publicznej“ znał bowiem gruntownie i władał nią po mistrzowsku. Lecz wielki całokształt programu, dążeń i celu wytkniętego — to wszystko wysunął na pełne światło największej jawności. Niechaj świat się dowie, że istniejemy i rościmy sobie prawa do ludzkości.
W tym właśnie sensie powiedziałbym, że na pierwszym kongresie żydostwo obchodziło uroczystość swego zmartwychwstania jako naród. Gdyż względem narodów ma zastosowanie zasada teorja poznania: żądam, więc jestem. Narody, które żądań nie stawiają, nie istnieją. Żydostwo w diasporze mogło tylko prosić i płakać, lub, co najwyżej, bronić się. W chwilach najwyższego wzburzenia i napięcia mogło jeszcze — oskarżać. Żądać nie umiało, żądać należycie, bez natrętności i żałosnych skarg, żądać ze zrozumiałą pewnością przyrodzonego, niezbywalnego prawa. Tego dopiero Herzl nauczył. Przytem nie żądał on podarunku; obiecywał sowite wynagrodzenie, gdyż odkrył wysoką zdolność płatniczą narodu żydowskiego, w pieniądzach i wartościach społecznych.
Nowy ten ton w chórze narodów, żądania żydowskie, usłyszano wszędzie i z wielu stron zwrócono nań uwagę. Nowy ten ton sprawił, że „naród“ żydowski, o ile się koncentruje w Palestynie, lub do koncentracji takiej zdąża, stał się rubryką w kalkulacji wielkiej polityki. Dlatego też przyjmowali go na audjencjach ministrowie i panujący, i pertraktowali z nim, przedstawicielem państwa, mającego dopiero powstać, i narodu jeszcze nie zorganizowanego. Pertraktowano z nim, jako z człowiekiem, który nietylko czegoś żąda, lecz także coś go-