Strona:Teodor Jeske-Choiński - Klemens Junosza Szaniawski.djvu/12

Ta strona została skorygowana.

resztę, nie dużo, nie mało — same porcje, jedne sto! Co to panie za cias buł paskudny! Bez sprawe, bez apelacje, bez sąd! To pfe buło, grubjaństwo. Skrziwdzone bułem. Miałem w żupanie z tyłu bardzo porżądne porcynelowe fajke, od samego Gdańska, to co pan dobrodży powie? Całe te fajke to uni mi potłukli w drobny mak. Ny, my czerpili, my sobie poszwiecili — kończy Jankiel Pacanower swoje opowiadanie — a tera, jak trocha lepsze cias jest, to co my z tego interesu mamy?
Pisarz, umęczony przez handlarzów żydowskich, bawił się nimi wybornie z nieopatrznością dawnej szlachty polskiej. Rysy ich komiczne chwytał szybko, gromadził je z przyjemnością i wcielał po mistrzowsku obok Jankla Pacanowera, który należy w naszej literaturze do najlepszych typów żydowskich, postawił długi szereg: arendarzów, pachciarzów, drobniejszych kupców zbożowych, faktorów i t. p. pająków, gnieżdżących się w pobliżu dworów i chat wiejskich, a z każdej z tych postaci, pozornie jednostajnych, umiał wydobyć jakiś nowy szczegół. Nawet pająków w spódnicach znał doskonale. Piękna Małka Fischowa („Czarnebłoto”), właścicielka oberży „Pod zielonym łabędziem”, ubierająca się dla geszeftu starannie, nie dotykająca rozmyślnie takich towarów, któreby mogły splamić jej paluszki, zdobywająca się nawet na kokieterję i na słowo uprzejme, jest wyłączną własnością Junoszy. Tego typu nie wyzyskał przed nim żaden z autorów polskich.
Wszystkie swoje obserwacje, odnoszące się do wyzysku żydowskiego, zebrał i uporządkował Junosza w dwu większych powieściach, w „Pająkach” (1894 r.) i w „Czarnembłocie” (1895 r.). W pierwszej odmalował lichwę miejską, w drugiej wiejską.
W dziełach tych rusza się, biega, wrzeszczy, kłamie, zaklina się na zdrowie swoje i dzieci, na szczęście żony i rodziców, na zbawienie duszy cały legjon handlarzów. Każdy z nich zapewnia, przysięga, że ma zamiary najczystsze, najświętsze, a każdy czy-