Strona:Teodor Jeske-Choiński - Klemens Junosza Szaniawski.djvu/19

Ta strona została skorygowana.

takiego wyrażenia użyć można. Niemniej przeto jest ona straszna, a może nawet straszniejsza od wielu z tych, jakie w arcydziełach mistrzów podziwiamy. W tamtych siła wyższa,. fatum czy ananke druzgotały człowieka jednem uderzeniem, niby ciosem potężnej maczugi, w tych człowiek pada od ukłucia tysiącznych szpilek, kona powoli, traci krew kroplę po krwi, aż do zupełnego wyczerpania — a łudzi się do chwili ostatniej i szarpie (str. 172).
I padł „Syzyf” w pełni sił męskich od ukłucia tysiącznych szpilek, łudząc się do ostatniej chwili.
Nie w taki sposób malował Junosza aż do roku 1890-go ból swoich szarych męczenników życia. I jemu więc obrzydł w końcu cierpliwy optymizm.

∗                    ∗

Jako obserwator, chwytał Junosza najłatwiej cechy zewnętrzne człowieka. Każdy rys, odskakujący od szarego tła, każda odrębność w budowie ciała, w ruchach i w mowie wpadała szybko do jego oka i ucha i przybierała natychmiast kształty artystyczne.
Ta łatwość zewnętrznej obserwacji jest jednym z powodów, iż odtwarzał z taką przyjemnością i tak znakomicie żydów z gminu, którzy wyróżniają się wśród mieszkańców wsi własną gestykulacją i własnym językiem.
Oprócz żydów widział Junosza doskonale wszystkich oryginałów, odbijających czemkolwiek od jednostajnego tła szarego otoczenia.
Jako kompozytor, posługiwał się Junosza formą gawędy. Nie wprowadzał on charakterów w akcji, nie wysnuwał jednej sytuacji z drugiej, postępując w górę od założenia do punktu kulminacyjnego, lecz opowiadał zawsze sam i zestawiał poszczególne sceny luźno obok siebie.
Każdą nową postać poprzedzał zwykle komentarzem biograficznym lub psychologicznym, odbierając jej w ten sposób możność stopniowego rozwoju.
Chociaż Junosza zostawił po sobie długi szereg powieści, był on właściwie nowelistą i tylko jako nowelista zbudował dzieła doskonałe pod względem