tyzmu, gdyby nie odpowiadał jego przekonaniom, pominął był milczeniem. A Mendelsohn? On odpowiedział Lavaterowi tak namiętną apologią judaizmu, a tak nienawistną krytyką chrześcijaństwa, iż byłby jeszcze temu lat kilkadziesiąt za to zuchwalstwo zgorzał na stosie.
Nie dość na tem. Broniąc się przeciw zarzutom prawowiernych Żydów, pomawiających go o odstępstwo od wiary przodków, napisał w roku 1783 najlepsze ze wszystkich swoich dzieł, p. t.: Jerusalem oder über religiöse Macht im Judenthum. Złotym pomnikiem powinni go byli Żydzi wynagrodzić za tę książkę. Bo żaden z ich tanaimów, amoraimów i rabinów nie zdobył się na tak świetną apologię judaizmu, a tak pogardliwą krytykę chrystyanizmu, jak oświecony, bezprzesądny, filozofujący Mojżesz Mendelsohn. Chrystusa ośmielił się zestawić z naszym Józefem Frankiem, szarlatanem. W swojem uwielbieniu dla mozaizmu a wstręcie do chrześcijaństwa, zapomniał nawet o elementarnych zasadach logiki. Twierdzi on w „Jerozolimie,“ że „nie uznaje żadnych prawd oprócz prawd ludzkiego rozumu“ i dlatego nie ma potrzeby odrywać się od judaizmu, który „nie zna religii objawionej w rozumieniu chrześcijańskiem,“ a oświadcza równocześnie, że „Bóg objawił Żydom, za pośrednictwem Mojżesza w sposób cudowny, nadprzyrodzony, wszystkie prawa, nakazy, prawidła życia i nauki, potrzebne do osiągnięcia szczęśliwości doczesnej i wiecznej.“
Strona:Teodor Jeske-Choiński - Poznaj Żyda!.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.