raci: Nicolai, Ramler, Humboldtowie, Varnhagen von Ense[1], Gentz, Fryderyk Schlegel i przyjezdne obce znakomitości, jak Mirabeau. Bo wesoło było w namiocie Midyanitów, w którym wodziły rej oświecone Żydówki, pomiędzy niemi obie córki „trzeciego Mojżesza,“ Dorothea i Rachela Levin[2]. Dobre wina, doskonały stół, muzyka, śpiew, dowcipkująca, oświecona, recte bezwyznaniowa paplanina, a przedewszystkiem wolna, bez granic rozpustna miłość, przyciągały wszystkich pieczeniarzów i młodych lowelasów. Z cynizmem filozofującej rozpusty nazwała się ta swawolna kompania „Związkiem cnoty“ (Tugendbaund).
Takie owoce wydało pierwsze oderwanie się Żydów od rabinicznego judaizmu, pierwsze ich oświecenie na tle kultu rozumu.
To samo mniej więcej działo się w Królewcu, to samo we wszystkich większych miastach niemieckich, gdzie „blask oświecenia“ padł na gromadkę Żydów zamożniejszych, niezadowolonych ze swojego położenia paryasów ludzkości.
Anarchia umysłowa i etyczna była skutkiem tej „reformy.“
Wiadomo, jak się skończyła. Pogromem (w r. 1819) Żydów w Norymberdze, Bambergu, Franfurcie, Darmsztadzie, Karlsruhe, Hamburgu, Gdańsku, Dysseldorfie, Heidelbergu i t. d. (bo znów im, jak zwykle, urosły nadmiernie rogi) i wychrzceniem się prawie wszystkich oświeceńców.