Strona:Teodor Jeske-Choiński - Poznaj Żyda!.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

fortuny i marzy dla swoich dzieci o koligacyach szlacheckich (bankierzy, przemysłowcy), ów potrzebuje dyplomu chrześcijanina dla zdobycia obfitszego chleba, dla karyery, dla interesu (adwokaci, lekarze, urzędnicy, przedsiębiorcy) trzeci w końcu, najszczerszy, najuczciwszy, czujący się naprawdę Niemcem, Francuzem, Anglikiem i t. d. pragnie usunąć główną przeszkodę, wznoszącą się między nim a jego współziomkami chrześcijańskimi.
Nie wielką na razie pociechę mają oczywiście społeczeństwa chrześcijańskie z tych neofitów, trudno bowiem zdjąć z siebie na komendę skórę, w której się chodziło przez lat trzy tysiące (przykładem Henryk Heine), czas jednak, znakomity niwelator, wziąwszy do pomocy psotnego Kupidyna (małżeństwa mieszane), ścieśni zadzierzgnięte dobrowolnie węzły. Świadectwem frankiści polscy, iż Żydzi wychrzceni stają się z czasem pożytecznymi obywatelami. Już w trzeciem pokoleniu dostarczyli frankiści krajowi znakomitych prawników, uczonych i artystów.
Głośna opozycya rabinów i cicha burżuazyi żydowskiej ostudziła pierwszy zapał zapaleńców, marzycielów syonistycznych.
Zmiarkowawszy, że zapał bez wielkiej gotówki i mnóstwa karabinów i armat i żołnierzy oczywiście nie odbudowywa utraconej niezależności politycznej, zmienili oni program. Znalazł się między nimi ktoś sprytny, który powiedział: po co szukać Syonu w Palestynie, Ugandzie i t. d., kiedy znajdzie-