dlęciem,“ miał odpowiedzieć Ben Sura, gdy mu Nabuchodonozor chciał oddać własną córkę w małżeństwo.
Że gorliwcy talmudyczni nie oszczędzali chrześcijan, gdy zabrakło Midyanitów, Edomitów, Kanaitów i t. d., nie trudno się domyślić, dziwić się im zresztą nie można. Krzyż bowiem zgromił ich gwiazdę salomońską, która powinna była, według ich pojęć, panować nad całą ludzkością.
Możnaby przejść po tych dziecinnych wybrykach megalomanii „wybranego narodu“ do porządku dziennego, możnaby nawet pominąć z pobłażliwą wyrozumiałością żółciową nienawiść sponiewieranego, prześladowanego Żyda do zwycięzkich „gojów“ (ludzka to nienawiść), gdyby ta megalomania i nienawiść nie okazały się w skutkach szkodliwemi tak dla „akumów,“ jak i dla „wybranych“ dzieci Jehowy.
Nienawiść nie była nigdy dobrym doradcą. Poddała ona komentatorom talmudycznym mnóstwo wskazówek, wrogich nieżydom, za co się ci nieraz okrutnie mścili.
Nienawiść autorów Talmudu do nuchrów, akumów, gojów podyktowała im podwójną moralność — inną względem Żydów, inną względem innowierców.
Pierwsza moralność jest w istocie moralną, powstrzymującą nieszlachetne, złe instynkty człowieka, uczy nawet miłości bliźniego, druga zaś oddaje innowiercę na pastwę Żyda, pozwala mu na wszystko, coby goja mogło zniszczyć, zrujnować: na pod-
Strona:Teodor Jeske-Choiński - Poznaj Żyda!.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.