Nietzschych, nie zrzucił z siebie ich wpływów — został „nadczłowiekiem” i seksualistą. Nie przestał być seksualistą w „Synach ziemi”, przypomniał sobie Eryka Falka w „Mocnym człowieku” i w „Wyzwoleniu” — nie rozwijał się, nie postępował, nie obejmował coraz szerszych horyzontów, lecz stanął w miejscu.
W „Synach ziemi“ zabiera ktoś komuś żonę, matkę dzieci; ta wiarołomna żona zapomina w płomiennych objęciach miłości płciowej o obowiązkach matki, nasyciwszy się jednak ową miłością, tęskni za córeczką. Stąd lament, płacz, rozpacz, usiłowanie samobójstwa, wkońcu ukojenie. („Zmierzch”).
Zawsze to samo.
Przybyszewski widzi, rozumie, odczuwa tylko jedną formę miłości płciowej, mianowicie tę, która, trawiona czarami zmysłowego pożądania, leci jak ćma w płomień, ślepa, bezwolna, oczarowana. Nie powstrzymuje jej nic. Ani religia, ani obowiązek, ani wstyd, ani uczciwość, ani obawa przed skutkami nierozwagi. Pożądam i to mi w danej chwili wystarcza — filozofuje jego miłość. Ta miłość nie zna przytłumionego szeptu budzącego się uczucia, nie zna wstydliwego rumieńca. „Z całą zaciekłością wgryza się w siebie już wprost szponami rozwścieczonego zwierzęcia” — „zgrzyta złym, świszczącym śmiechem” — „dyszy ohydnym skowytem nienawiści” — „ciężki, leniwy i wygodny ból rzechoce w jej mózgu”. „Mocne” słowa lubi ta straszliwa miłość, frazeologią Ropsa się posługuje.
W „Mocnym człowieku” i „Wyzwoleniu” powtórzył Przybyszewski nadczłowieka Eryka Falka, z tą tylko różnicą, że uzbroił dziennikarza Bieleckiego w lepsze, zdrowsze nerwy i w „nadludzką” bezwzględność w walce o ukradzioną sławę — że, zamiast chwiejnego neurastenika, stworzył rafinowanego, chłodnego zbrodniarza, zmierzającego z całą świadomością do swoich nikczemnych celów. Ale tego twar-
Strona:Teodor Jeske-Choiński - Seksualizm w powieści polskiej.djvu/11
Ta strona została uwierzytelniona.
9