Strona:Teodor Jeske-Choiński - Seksualizm w powieści polskiej.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
  12


ale litowali się inaczej. W litości ich dla ubogich, dla „ludzi bezdomnych” nie było jadu nienawiści. Jakieś serdeczne, ciepłe tchnienie wieje nad ich nowelami. Resztka naszego rasowego optymizmu uśmiecha się w ich współczuciu dla wydziedziczonych.
Nie tak nowi obrońcy proletaryatu.
W ich litość dla wszelakich „bezdomnych” wsiąkła kropla goryczy, kropla skrytej, ale mocnej nienawiści. Nie kładą oni miękkiej ręki pociechy na trud i ból ubogiego, nie łagodzą brutalności nędzy serdecznym uśmiechem, nie usiłują pogodzić biedaka z losem, jaki mu przypadł w udziale. Ich obrazy niedoli, zwykle bardzo silne, bezwzględne, targają, szarpią nerwy, budzą wstręt, nienawiść do walki o byt powszedni. W skargach ich dźwięczy ponury ton niemocnego buntu, przeklina spętany gniew na ślepego losu wyroki. Lamenty ich przypominają zdławiony pomruk niewolnika.
Spadkobiercy całego szeregu złudzeń swoich poprzedników nie znają litości. Czem się ich mistrzowie (pozytywiści) łudzili, pochwyceni wirem teoretycznego i praktycznego materyalizmu, w to oni, smutnych doświadczeń dziedzice, już nie wierzą. Marzenia o powszechnym dobrobycie przez wiedzę, przez t. zw. prace organiczną i t. d. przestały być dla nich pewnikami. I opętała ich głucha, bardzo zresztą naturalna, zrozumiała wściekłość do życia, które jest zawsze okrutne dla słabych, mimo koleje żelazne, telefony, elektryczność, fonografy, mimo wysoki rozwój przemysłu i niemilknącą ani na chwilę frazeologię humanistyczną.
Głównym, najzdolniejszym przedstawicielem tego posępnego światopoglądu, przepojonego nienawiścią socyalizmu do posiadających i okrutną beznadziejnością rosyjskiego pesymizmu, jest u nas Stefan Żeromski. Już w swoich pierwszych szkicach i nowelach zadziwił on czytelnika chorobliwą zawziętością do życia. Na cokolwiek —