Strona:Teodor Jeske-Choiński - Seksualizm w powieści polskiej.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.
  14


W tej chwili staje przed nią, w przeddzień przystąpienia do Stołu Pańskiego, jakiś zdawkowy rezoner filozoficzny, jakiś płaski, szablonowy ateusz, i zasypuje ją całą furą encyklopedycznej, taniej uczoności, nadzianej gęsto cytatami z różnych autorów greckich, rzymskich, francuskich i t. d. I czysta, biała, wierząca dusza Ewy staje się odrazu, bez żadnego przejścia, bez żadnej walki, buntowniczką. Z kościoła, zamiast do Stołu Pańskiego, idzie na schadzkę ze swoim gorszycielem.
Odtąd jest jej życie ponurą, plugawą epopeją grzechu i zbrodni. Nasamprzód staje się kochanką owego rezonera, następnie dzieciobójczynią, złodziejką, dalej ladacznicą, wspólniczką bandytów, świadomą morderczynią, wkońcu dziewką uliczną. W szybkiem tempie przebiega wszystkie stopnie grzechów i zbrodni, od zwykłych brudów ludzkich począwszy, aż do rozbestwienia jakiejś zwyrodniałej bestyi, tarzającej się z rozkoszą w kale.
Dlaczego? Wie o tem chyba sam Zeromski, jego pesymistyczna logika, zwykła bowiem, zdrowa logika ludzka, która rozumie i tłumaczy dużo, staje wobec ewolucyi Ewy Pobratyńskiej z otwartemi ze zdziwienia ustami: nic nie rozumie.
Ta zwykła, zdrowa ludzka logika rozumuje tak: miłość płciowa rzuca bardzo często młodą, niedoświadczoną kobietę na manowce, odbiera jej rozum, moc do panowania nad zmysłami, popełniony raz błąd pcha nieszczęśliwą dalej w kierunku pochyłym, bo grzech rodzi grzech, pcha ją do samobójstwa, a czasami nawet do dzieciobójstwa. Tu zatrzymuje się zwykła logika.
Ale kobieta rasy, subtelnych uczuć, wiekowych tradycyi rodzinnych i przekonań religijnych, zdrowa na ciele i umyśle, uwielbiająca bandytę, który ją ograbia i zniesławia, zachwycająca się jego „siłą i potęgą”, wchodząca w spółkę z bandytami, mordująca w celach rabunko-