dym oficerze, Rozłuckim, uwodzi go sama i rozmawia z nim odrazu w taki sposób, w jaki tylko żony porozumiewają się z mężami (w Europie zachodniej nazywa się taka metoda bezwstydem). Mało tego. Wykwintna panna potrafi także zabić, zastrzelić podstępnie, z zimną krwią, z premedytacyą, nieproszonego amanta na wyznaczonej przez nią schadzce i zatrzeć przebiegle, starannie wszelkie ślady dokonanej zbrodni. Wystarczało powiedzieć takiemu panu: Odczep się ode mnie, natręcie, bo wezwę pomocy ojca!
I jeszcze nie koniec na tem. Tatiana, poróżniwszy się z Rozłuckim, oddaje się sama, na złość, obojętnemu jej mężczyźnie, odbiera sobie i swojemu dziecku, które nosi jeszcze pod sercem, życie wystrzałem z pistoletu.
Czy istnieją w Rosyi, w życiu, takie typy niewieście, takie rozwichrzone, histeryczne natury — mogą tylko ziomkowie Tatiany ocenić. Ale wiadomo, że istnieją w literaturze rosyjskiej.
Kto się na takich wzorach kształcił, ten mógł stworzyć Ewę Pobratyńską.
Przybyszewskiego i Żeromskiego dopełnia Gabryela Zapolska, utalentowana autorka: „Tego, o czem się nie mówi” i „Kobiety bez skazy”, Odsłoniła ona już w samym początku swojej twórczości upodobania wyłącznie seksualne i naturalistyczne. Jej „Małaszka” (1885 r.) i „Kaśka Karyatyda” (1888 r.) zapowiadały kierunek, w jakim się później rozwinęła.
Długo czekała Zapolska na „swoją chwilę”, na grunt, przygotowany dla jej talentu i upodobań.