Strona:Teodor Jeske-Choiński - Seksualizm w powieści polskiej.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.
19  


nauczyć fortelów i fortelików mimicznych i toaletowych. Pamięta ona ciągle o swojej urodzie, o jej uwydatnieniu, podtrzymaniu: w domu i poza domem, w salonie i na ulicy, w tramwaju, w konsystorzu nawet, w obliczu poważnych sędziów rozwodowych. Na wiadomość o śmierci męża zastanawia się tylko nad tem: nosić żałobę, czy nie nosić, czyli będzie-ż mi „dobrze w żałobie?”
Stronę dekoracyjną swojej kobiety bez skazy „robi” Zapolska doskonale, z całą ścisłością i finezyą kobiety, wrażliwej na gałganki.
Tego szczególnego rodzaju kobiecie bez skazy każe Zapolska marzyć o „miłości uduchownionej”, być „szczerą w tęsknocie do dziewiczego, krystalicznego piękna miłości” i „modlić się do tego ideału całym pędem istoty, doskonale zaprzągniętej w jarzmo utartych komunałów”, co jej wcale nie przeszkadza myśleć przy wyborze drugiego męża o „dobrej partyi”, bo „żyjąc z resztek kapitału, względy finansowe dla niej wskazane”.
Jak te wszystkie sprzeczności Zapolska godzi, jej to tajemnica. Prostolinijna logika męska nie znajduje na to pytanie odpowiedzi.
Zwykła kobieta bez skazy omija starannie towarzystwa, nie odpowiadające jej czystej duszy, jej czystemu sercu, ma wstręt do brudu. Inaczej Rena Bohuszowa Zapolskiej. Żyje ona tylko, obraca się ciągle w plugawem środowisku wielkomiejskiego bagienka, bierze udział w rozwiązłych zebraniach zmysłowców (w gabinetach hotelowych) i urządza u siebie, w swojem mieszkaniu, przyjęcia, którychby się cortegiany Renesansu, czyli eleganckie kokoty, nie powstydziły. Z talentem reżysera teatralnego umie te „przyjęcia towarzyskie” udekorować podniecającymi środkami lubieżności, rozpusty.
Z tego plugawego środowiska wybiera sobie swój „ideał”, swojego drugiego męża. Jest nim Halski, profesor uniwersytetu, znany w mie-