Strona:Teodor Jeske-Choiński - Seksualizm w powieści polskiej.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.
29  


Do tej „nowej etyki” wraca Wierzbiński w „Małżeństwie na próbę”. Ma ona swoją własną logikę.
Posłuchajmy argumentacyi tej logiki:
Młodego komedyopisarza, Rostaneckiego, wiezie ciotka na wieś w celach matrymonialnych. Syn Apollina, wesołego usposobienia, typ sympatycznego lekkomyślnika i leniucha, nie bardzo się kwapi pod jarzmo małżeńskie, ma do niego wstręt, bo nie znosi wszelakiej niewoli, ale jego wiecznie pusta kieszeń zniewala go do poszukiwania sutego posagu. Lubi on dobrze, wesoło żyć, ubierać się elegancko, bawić się, a jak najmniej pracować. Więc przydałaby się mamona papy Nierzyńskiego. Ale córka „szlagona” nie w ciemię bita. Jest i ona „wytwornym ironistą” tak samo, jak Rostanecki i dlatego umie patrzeć otwartemi oczyma w życie i przenosi solidnego, zamożnego ziemianina nad gołego literata.
Zmiarkowawszy to, zakochuje się Rostanecki w pannie Barbarze Możarowskiej, a że panna ta nie ma dostatecznego posagu, a on potrzebuje ciągle grosiwa, przeto postanawia korzystać z jej miłości, ale bez sankcyi legalnego małżeństwa. Trafiła jednak kosa na kamień. Panna Możarowska, córka dobrego domu i uczciwych przodków, nawskroś czysta w swoich pojęciach i uczuciach, dziewicza, krystaliczna, skromna, cicha, urodzona na wierną żonę i dobrą matkę, nie zgadza się oczywiście na taki stosunek, — wyjeżdża ze wsi i wraca do Warszawy.
Dziwi to „ironistę” Rostaneckiego, który nie wierzy w żadną cnotę, który mówi o niej: „bo szelma nudna aż strach”. Gdyby cnota nie była tak wściekle nudną, zreformowałyby się tysiące ludzi”.
Małżeństwo panny ubogiej, rozporządzającej tylko niewielką rentą, z człowiekiem, który „nie chce wpaść po uszy w amory i zaprze-