niedołęgami. Mówią oni bardzo dużo, czasami bardzo dobrze. Gdy idzie o uwiedzenie jakiejś dziewczyny, o zabranie przyjacielowi narzeczonej, żony, rezonują subtelnie, przywołują na pomoc całą dyalektykę nowszej filozofii od Schopenhauera aż do Nietzschego; ale gdy mają zmienić gadaninę w czyn, krępuje, powstrzymuje ich wolę blada trwoga chorych mózgów i nerwów, przesiąkłych alkoholem, straszonych wizyami, znużonych bezsennemi nocami w kawiarniach i tingltanglach. Zanim popełnią najpospolitszą podłość, na którą zdobędzie się bez długiego namysłu pierwszy lepszy zdemoralizowany andrus z nad Wisły, rezonują z taką zaciekłością, jak gdyby istnienie świata od tego zależało, czy który z nich zbałamuci Izę, Maritę, albo Janinę i t. d. W fosforycznych blaskach ich halucynacyi wyrasta rzecz najbłahsza do rozmiarów olbrzymich. Kiedy się mężczyzna i kobieta całują, to „spływa cała wieczność”; kiedy kochanek tęskni za kochanką, którą sam wypędził, to „wyciąga coś z dna jego duszy straszne, biedne ręce w łkającym jęku po kielich odkupienia“. Ich miłość nie szepce z początku, nie wzdycha po cichu, jak to zwykle bywa, lecz, „krzyczy” zaraz o wzajemność, albo, odwzajemniona, „wpija się, wgryza, wsysa w nagie ciało, zapada się w odmętach rozkoszy miłosnej”.
„Nadludzie“ Przybyszewskiego albo „wściekają się. pienią, miotają“, albo mdleją po każdem silniejszem wzruszeniu, „bledną jak trupy”. Prawie bez przejścia wpadają z jednej ostateczności w drugą, straszeni trwogą, chwiejni, tchórzliwi, słabi.
„Nowa wola“ nie wyszła im widocznie na zdrowie, nadludztwo, zasilane seksualizmem i gorzałką, stargało im nerwy. Neurastenikami są, histerykami, psychopatami.
Ta chorobliwość, ta histerya jest trzecim znamiennym rysem seksualizmu w powieści.
Strona:Teodor Jeske-Choiński - Seksualizm w powieści polskiej.djvu/9
Ta strona została uwierzytelniona.
7