Strona:Teofil Lenartowicz - Nowa lirenka.djvu/165

Ta strona została uwierzytelniona.
— 149 —

U stóp Jéj widać kościołów prochy,
Żelazne kraty, wilgotne lochy,
Gdzie księżyc czarne oświeca ściany,
Słomę przegniłą, słupy i dzbany;
Starców na słomie z długiemi brody,
Ręce i nogi zakute w kłody,
Jakieś pielgrzymy o bosych nogach,
Idą a jadą po krwawych drogach,
Czekając świętych rozkazów z góry,
By raz pielgrzymskie złożyć kostury.

Cała ta ziemia, choć ją prowadzą
Święci anieli pod Maryi władzą,
Niesie krzyż wielki, krzyż dopuszczenia,
Plagę bojaźni, plagę zwątpienia,
Nienawiść obcych, złość przeciw sobie,
Grób na radościach i śmiech na grobie;
Sieroctwo niesie kamienia ciężéj,
I uwijanie się krętych węży,
Psów głodnych wycia, pustkę serdeczną
I ślinę bluźnierstw na twarz słoneczną.