Ta strona została uwierzytelniona.
— 38 —
Ściągając pasek aż między żebra,
A bijąc głową jak bryłą srebra
O kamień chłodny.
Za cudze winy
Ciało padało od dyscypliny,
Aż strach przejmował, a słowa przytem
Zdały się z żywym spierać błękitem
O czyjąś duszę,
— Ojcze litości!
Nie racz spoglądać na nasze złości,
Ani na grzeszne nasze rodzice. —
A krew bluzgała na włosiennice.
Wąż pokuszenia wszędy się wślizga,
Piekielnym jadem na dusze bryzga,
Nad królów trony, z pod baldachimu
Zieje kłębami czarnego dymu.
Obniża ślizgą, zdradliwą paszczę,
Suwa się po nich, wrzekomo głaszcze,