Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/196

Ta strona została skorygowana.

się rozwarła pod nimi — i w jednej chwili niema ich, a wieczność jest. W serce ugodzony, Luter postanowił samej tylko służbie bożej się poświęcić, i, wbrew wszelkim perswazyom ojca tudzież innych osób, wstąpił do klasztoru Augustyanów w Erfurcie.
Ten akt woli najczystszej, po raz pierwszy się wyrażającej stanowczo, stanowił zapewne pierwszy punkt jasny w historyi Lutra, na teraz zaś możemy to uważać za pojedynczy punkt jasny w żywiole mroku. Powiada on o sobie, że był świątobliwym mnichem (ich bin ein frommer Monch gewesen), z prawością i w trudzie walczącym, byleby tylko urzeczywistnić prawdę wzniosłego swego czynu, — nie na wiele się to jednak przydawało. Nędza się jego nie zmniejszyła, lecz prędzej, że tak powiem, zwiększyła nieskończenie. Roboty uciążliwe, które musiał wykonywać jako nowicyusz klasztorny, wszelkiego rodzaju prace niewolnicze, nie budziły w nim żalu, lecz dusza głęboka i żarliwa tego człowieka popadła we wszelkiego rodzaju czarne skrupuły i zwątpienia; zdawało mu się, że losem jego jest umrzeć niebawem i gorzej daleko niż umrzeć. Z nowem zainteresowaniem się biednym Lutrem dowiadujemy się, że żył naówczas w przerażeniu przed niewypowiedzianą okropnością: wyobrażał sobie, iż jest skazany na wieczne potępienie. Nie przejawiłaż się w tem pokorna i szczera natura tego człowieka? Czemże był, aby się do nieba miał dostać, on, co nie zaznał nic, prócz nędzy i nizkiego niewolnictwa: wieść zbyt wiele zawierała w sobie szczęścia, aby w nią zdołał uwierzyć. Nie mogło się dla niego stać jasnem, aby dusza ludzka potrafiła dostąpić zbawienia przez posty, czuwanie, formalności i msze. Wpadał on w nie-