Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/235

Ta strona została skorygowana.

każdej rzeczy, — obecność Boga, który stworzył człowieka i rzecz wszelką. Tego nauczał swoim językiem Mahomet, a swoim Odyn: tego winny tu nauczać, w takiej lub innej formie, wszystkie serca myślące.
Tak więc Fichte nazywa pisarza prorokiem, lub — jak woli — kapłanem, nieustannie objawiającym boskość ludziom: publicyści — to kapłaństwo nieustanne z pokolenia w pokolenie, nauczające ludzi, że Bóg jeszcze jest obecnym w życiu ich; że wszelka „pozorność,“ wszystko, co widzieć możemy w świecie, stanowi tylko szatę dla „Boskiej Idei świata,“ dla tego, co spoczywa na dnie „pozorności.“ Pisarz więc nosi zawsze pewne znamię świętości, uznanej lub nieuznanej przez świat; jest on światłem świata, kapłanem świata, znaczącym mu drogę w mrocznej jego wędrówce przez pustynię czasu, niby święty słup ognisty. Nadzwyczaj gorliwie odróżnia Fichte prawdziwego publicystę, którego my tu nazywamy bohaterem — od tłumu fałszywych i niebohaterskich. Ktokolwiek nie żyje całkowicie w tej Boskiej Idei, lub, żyjąc w niej częściowo, nie usiłuje żyć w niej całkowicie, jako w jedynej dobrej, — ten, gdziebądźkolwiekby żył, w jakiejbądźkolwiek świetności i pomyślnościach — publicystą w żadnym razie być nie może: jest on raczej — powiada Fichte — „bazgraczem“ (Stümper), lub lepiej, jeśli chodzi o prozaika, „partaczem;“ Fichte sam nazywa go gdzieś „nieistnością,“ i nie ma ostatecznie dla niego litości i nie pragnie widzieć dalszych jego wśród nas powodzeń! W taki to sposób pojmuje Fichte pisarza. We właściwej mu formie ma to oznaczać właśnie to, co my także chcemy powiedzieć.