Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/236

Ta strona została skorygowana.

Z tego punktu widzenia rzeczy, sądzę, że w toku ostatniego stulecia pisarzem, znacznie od wszystkich innych znamienitszym jest rodak Fichtego, Goethe. Człowiek ów także posiadał w dziwny sposób to, co możemy nazwać życiem w Boskiej Idei świata, widzeniem tajemnicy wewnętrznej i boskiej, i — dziwne! — w dziełach jego świat powstaje w obrazie, przedstawiającym go raz jeszcze jako coś boskiego, jako dzieło i świątynię Boga, — w oświetleniu nie wściekłem i nieczystem, jak u Mahometa, lecz łagodnem i niebiańsko-promiennem: jest to proroctwo istotne — w czasach tych tak bardzo nieproroczych, — proroctwo dla umysłu mego o wiele większe, chociaż jedno z najspokojniejszych z pośród wszystkich wielkich rzeczy, jakie czasy te zdołały wytworzyć. Wybralibyśmy Goethego jako okaz „bohatera-pisarza,“ i miło mi byłoby mówić tu o jego bohaterstwie, uważam go bowiem za bohatera prawdziwego, bohaterskiego we wszystkiem, co czynił i mówił, a bardziej może jeszcze we wszystkiem, czego nie czynił i nie mówił. Wzniosły to dla mnie widok: wielki bohater starożytności, przemawiający i zachowujący milczenie, jak prawdziwy bohater starożytny — pod postacią pisarza nowożytnego, wysokiego wykształcenia i uczoności! Ostatnie sto pięćdziesiąt lat nie wydały człowieka, który mógłby widok podobny przedstawić!
Dzisiaj jednak, przy obecnym stanie wiedzy o Goethem, zgoła daremnie byłoby usiłować w tym wypadku o nim mówić. Gdybym pisał, jakby mię na to stało — dla ogromnej większości z pomiędzy was Goethe pozostałby czemś zagadkowem, niewyraźnem: żadne wrażenie — chyba błędne — nie wyłoniłoby się na