Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/245

Ta strona została skorygowana.

Zwrócimyż się teraz ku rządom ludzkim? Wielką był rzeczą Witenagemote, stary parlament. Sprawy narodu, — t. j. co powinniśmy byli uczynić jako naród, — tam były roztrząsane i rozstrzygnięte; ale, chociaż nazwa parlamentu istnieje, czyż rozprawy parlamentarne nie toczą się teraz zawsze i wszędzie najzupełniej poza parlamentem? Burke powiadał, że trzystany w parlamencie, lecz że w trybunie reporterskiej zasiada stan czwarty, o wiele ważniejszy od wszystkich innych. Nie jest to żadną przenośnią stylową lub dowcipem, jest to fakt, w najdosłowniejszem znaczeniu, nadzwyczajnej dla nas wszystkich w tych czasach doniosłości. Literatura tworzy też nasz parlament. Druk, nieuchronnie pochodzący od pisma, jak często powtarzam, jest równoznacznikiem demokracyi: po wynalezieniu pisma demokracya była nieuniknioną. Pismo ciągnie za sobą druk, druk, jak widzimy to dziś, improwizowany, codzienny i powszechny. Ktokolwiek tylko może mówić, to, przemawiając do narodu całego, staje się potęgą, częścią rządu, czynnikiem ważnym, nie do oddalenia, w wytwarzaniu praw i wszystkich czynnościach władzy. Nie chodzi tu o dostojeństwo jego, dochody lub garnitury; ważnem tu jest jedynie, by posiadał on głos, któregoby inni słuchali; to tylko posiada wagę i nic poza tem. Rządzi narodem to, co ma w nim głos, a w tem właśnie leży potencyalnie demokracya. Dodać tylko należy, że wszelka potęga istniejąca musi się niebawem zorganizować; pracując tajnie wbrew powijakom, zasłonom, przeszkodom, — nie zatrzyma się ona nigdy, dopókąd nie wywalczy sobie możności pracy swobo-