Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/281

Ta strona została skorygowana.

to napewno możemy powiedzieć, iż żaden los nie mógł być przewrotniejszym od losu Burnsa. Pośród tych figurantów wieku XVIII, biorących wszystko z drugiej ręki, pajaców przeważnie, powstał znów człowiek oryginalny, olbrzym, jeden z tych, którzy sięgają głębin wiecznych i stają w szeregu bohaterów. I człowiek ten na świat przyszedł w biednej chatce Ayrshire’u. Największa dusza ziem brytańskich zjawiła się wśród nas w postaci wieśniaka szkockiego o rękach zgrubiałych.
Ojciec jego, biedny pracownik, chwytał się to tego, to owego, lecz nic mu się nie kleiło. Rządca — faktor, jak Szkoci mówią — przysyłał od czasu do czasu listy, gróźb pełne, pod wpływem których — powiada Burns — „wszyscyśmy się łzami zalewali.“ Rodzina się składała z ojca, człowieka dzienego, ciężkliej pracy i wielkiego cierpienia, z dzielnej, bohaterskiej matki, i dzieci, z których jednym był właśnie Robert. Na ziemi tej, takiej szerokiej, nie było dla nich żadnego schronienia. Wyobraźcie to sobie tylko: owe listy zmuszały ich „do zalewania się łzami.“ Nazywam zawsze ojca dzielnym człowiekiem: bohater to i poeta w milczeniu, bez którego syn nie zostałby nigdy bohaterem i poetą w słowie! W czasach późniejszych przybył do Londynu nauczyciel szkolny Burnsa i zapoznał się tam z dobrem towarzystwem; wypowiedział jednak zdanie, że w żadnem zebraniu ludzi nie zdarzyło mu się zaznać lepszej rozmowy, niż przy ognisku tego wieśniaka. Tymczasem ani nędzne jego „siedm akrów sadu,“ ani nędzny szmat ziemi gliniastej, ani nic, czem usiłował on zarobić na życie, nie kwitły: po wszystkie dni życia udziałem jego była