Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/303

Ta strona została skorygowana.

nie pozwoli mi wypowiedzieć, — nazwę ją nowym ustępem z tej wielkiej wojny powszechnej, stanowiącej jedyną prawdziwą historyę świata, — wojny wiary z niewiarą! Walka to ludzi, trzymających się treści rzeczywistej rzeczy, przeciw ludziom, przywiązanym do pozorów oraz form. Purytanie niejednemu się wydają wprost obrazoborcami dzikimi, wściekłymi burzycielami form, — sprawiedliwiej jednak byłoby nazywać ich nienawistnikami form nieprawdziwych. Potrafimy, mam nadzieję, mieć dla biednego Lauda i jego króla tyleż co i dla nich poszanowania. Biedny Laud wydaje mi się człowiekiem słabym, który pod złą gwiazdą na świat przyszedł, lecz nie podłym; pedant to nieszczęsny prędzej, niż co gorszego. „Sny“ jego i przesądy, z których tyle się śmiejemy, noszą cechę czegoś życzliwego, miłego. Jest to niby przełożony szkoły, dla którego świat cały w formach i prawidłach szkolnych, który ma przekonanie, iż w tych właśnie rzeczach tkwi życie i zbawienie świata. Wtem stawią go, z tem jego niezmiennem i nieszczęsnem przekonaniem, na czele nie szkoły, lecz narodu, dla uregulowania najrdzenniejszych i najzłożeńszych interesów ludzkich. Otóż wydaje mu się, iż ludzie powinni wypełniać stare i przyzwoite przepisy, że nawet, co więcej, zbawienie ich polega na rozszerzaniu ich i udoskonalaniu. Jako człowiek słaby, idzie on ku celowi temu z gwałtownością spazmodyczną i czepia się go, zatykając sobie uszy na wszelki głos roztropny, lub krzyk litości: chodzi mu o to, by uczniaki wypełniały jego przepisy szkolne; o to mu chodzi przedewszystkiem, a przedtem — o nic. Jest to pedant, jak powiedziałem, który pod złą gwiazda na świat