Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/311

Ta strona została skorygowana.

stwa opłat, wymaganych na podstawie bardzo niejasnej, bardzo mglistej; musiałby on w takim razie poszukać innego nieba! Człowiek prawy odpowie poborcy podatków, który zażąda od niego pieniędzy: „Zabierzcie mi pieniądze, skoro możecie, tudzież tak ich pożądacie, — zabierzcie je i precz ztąd! Pozwólcie mi tu pracować spokojnie. Jestem jeszcze tu i, pomimo zabrane przez was pieniądze, jeszcze zdołam pracować!“ Ale niech przyjdą do niego i powiedzą: „uznaj za prawdę kłamstwo; twierdź, że czcisz Boga, skoro go nie czcisz; wierz nie w to, co uważasz za prawdziwe, lecz w to, co my uznajemy za prawdziwe, lub uznania czego za prawdziwe żądamy.“ Odpowie on wtedy: „Nie! tak mi Boże dopomóż, nie! Wolno wam zabrać mi sakiewkę, lecz nie potrafię oddać wam na zatracenie własnej osobistości moralnej. Sakiewka należy do każdego złodzieja, któremu uda się zaskoczyć mię wśród wielkiej drogi z pistoletem nabitym, ale osobistość moja moralna należy tylko do mnie i do Boga, Stworzyciela mego. Nie należy ona do was, i będę się wam opierał do ostatniego tchnienia, zbuntuję się przeciw wam, a w końcu, w jej obronie, narażę się na wszystkie ostateczności, obwinienia, tudzież klęski.“
Zaprawdę, przyczyna, przytaczana przez purytanów, wydaje mi się jedyną, mogącą usprawiedliwić bunt. Ona stanowiła duszę wszystkich sprawiedliwych buntów ludzkich. Nawet rewolucyę francuzką wywołał nie sam tylko głód, lecz i poczucie nieznośnego fałszu, który wszystko opanował, aż wreszcie wcielił się w głód, w brak powszechny, zupełny prawie brak materyalny, — i przez to stał się w oczach wszystkich niezaprzeczenie fałszywym! Pozosta-