Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/346

Ta strona została skorygowana.

zowanej myśli, lecz prędzej do jej wykonywania! Była to niemoc wyrazu przy ogromie myśli. Mówi on dużo o „porodach Opatrzności:“ wszystkie te zmiany, tyle zwycięztw i wypadków — nie były to premedytacye i machinacye teatralne ludzkie — moje lub ludzi: ślepymi bluźniercami są ci, którzy upierają się, by tak to nazywać. Na ów punkt nastaje Cromwell, jak tylko może, z energią ciężką, siarczaną i gniewną. Jak gdyby on w tej rozegranej przez siebie mrocznej i olbrzymiej partyi, podczas gdy świat cały był dokoła niego pogrążonym w chaosie — przewidział to wszystko i odegrał do końca, niby widowisko z maryonetkami, naprzód urządzone zapomocą kijków i sznureczków! Otóż mówił on, że wszystkiego tego żaden człowiek przewidzieć nie zdołał, że nikt naprzód nie potrafił powiedzieć, co przyniesie dzień następny: były to „porody Opatrzności,“ palec boży nie przestał wskazywać nam drogi i wstąpiliśmy wreszcie na szczyt promienisty zwycięztwa, a sprawa boża odniosła tryumf wśród tych narodów. Wy zaś mogliście zebrać się jako parlament i powiedzieć, w jaki sposób dałoby się to wszystko uorganizować, zamienić w system rozumnie praktyczny, zastosowany do spraw ludzkich. Obowiązkiem waszym było: radami mądremi dopomódz do wykonania tego. Nastręczało się wam zdarzenie, jakiego nie miał nigdy żaden z parlamentów angielskich. Chodziło o to, by uczynić do pewnego stopnia prawo tego kraju z prawa Chrystusowego, ze sprawiedliwości i prawdy. Zamiast tego zagrzęźliście w swoich pedantyzmach jałowych, swoich konstytucyonalizmach, swoich szykanach bez końca oraz pytaniach co do praw pisanych, tyczących się