Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/52

Ta strona została uwierzytelniona.

den wieki człowiek nie żyje nadaremno, a historya świata — to jedynie biografia wielkich ludzi.
Mnie osobiście dziwnie wzrusza ta postać pierwotna bohaterstwa, ten sposób niezręczny i bezsilny, lecz najzupełniej serdeczny, w jaki przyjęli bohatera jemu podobni. Jest to najszlachetniejsze z uczuć, jakabądźkolwiek niemoc tkwi w jego formie, jest to uczucie — jak i sam człowiek — wieczne. Gdybym choć w małym stopniu mógł wykazać to, co oddawna już czuję: że to — pierwiastek życiowy ludzkości, dusza historyi człowieka na tej ziemi, — uwydatniłbym główną korzyść odczytów niniejszych. Nie nazywamy dziś naszych wielkich ludzi bogami, nie posiadamy dla nich uwielbienia bez granic: o! nie, ograniczamy je dostatecznie, — lecz gdybyśmy wcale wielkich ludzi nie mieli, lub gdybyśmy ich wcale nie podziwiali, — byłoby to coś gorszego od ich ubóstwienia.
Ten biedny skandynawski kult dla bohaterów, cały ten sposób norski przedstawiania sobie wszechświata i przystosowywania się do niego, posiada dla nas niezniszczalną wartość. Był to pierwotny, dziecięcy sposób uznawania boskości przyrody i człowieka, bardzo pierwotny, lecz sercem odczuty; zdrowy i olbrzymi, zawierający w sobie zapowiedź, na jakiego olbrzyma to dziecię wyrośnie! — Było to prawdą i nie jest nią już. Nie jestże to niby nawpół niemy, stłumiony głos oddawna ziemią przykrytych pokoleń, głos własnych naszych ojców, wołający ku nam z głębi wieków: „Oto jest to, cośmy myśleli o świecie; oto jest cały obraz i całe pojęcie, jakie zdołaliśmy sobie wytworzyć o tej wielkiej tajemnicy życia i wszechświata. Nie gardźcie niem. Wyście wzniesieni wysoko ponad