PALUSZEK. (biegnie z braciszkami). Prędzej! prędzej! Już świta! Olbrzym wstanie i zobaczy cośmy zrobili, a wtedy dogna!
MANIUŚ. Nie mogę już biec, Paluszku... Nóżki bolą...
PALUSZEK. (bierze na plecy). Ja cię poniosę.
LUSIO. Mnie także bolą nóżki, ale cóż robić? biegniemy...
KAZIO. Jak to dobrze, żeś schował olbrzymowi buty stumilowe, napewnoby nas dognał!
PALUSZEK. Lepiejby było, żebyśmy mogli je włożyć, ale tak były duże, że udusilibyśmy się w nich...
MANIUŚ. On i tak tak nas dogoni, takie duże robi kroki!...
PALUSZEK. Nie dogoni, jeśli znajdziemy drogę... Najgorzej, że nie wiem, czy w dobrą idę stronę... Boże! uciekajmy! Ziemia drży! pewnie olbrzym nas goni! W którą stronę mam uciec? co pocznę?
WILGA. (staje przed dziećmi). Uciekajcie w tę stronę, za tę górę zieloną! Prosto, prosto zmykajcie... I tam w drzewie czekajcie! Jest tam otwór głęboki, na sto cali szeroki, tam ukryjecie się dzieci, zanim olbrzym nadleci...
Strona:Tomcio Paluszek.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.
— 13 —
SCENA 4-ta
LAS