Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No21 part13.png

Ta strona została skorygowana.

ku drzwiom poważnie i powoli. Figura ta nie mogła na nieszczęście ujść oczu ciekawego młodzieńca, który właśnie wchodził; — obrócił się aż, patrząc za nim.
Zaledwie się za Zabużaninem drzwi zamknęły, gdy drużba, śmiejąc się, dodał:
— Oryginał jakiś! dalibóg ten Kraków wszystkich połamanych, pokaleczonych na ciele i umyśle, jakby do muzeum narodowego, zbiera. Cóż to za figura?
— A! nie wiem! natrętny żebrak, — odezwał się Atanazy.
Kelner, który sprzątał, posłyszawszy te słowa, uśmiechnął się i wtrącił:
— To nie jest żebrak, proszę jaśnie pana.
— A cóż to za jeden? — zapytał Atanazy.
— Ja tam nie wiem, — ciągnął dalej sługa, — chodzi ciągle po kościołach i po duchownych; podobno powrócił z pielgrzymki.
Niechcąc przedłużać tych objaśnień, Atanazy zręcznie zagadnął towarzysza o bukiety, które on miał zamówić, i wyciągnął go do swego sypialnego pokoju.
Zabużanin zniknął, ale niepokój, który po sobie pozostawił w sercu Atanazego, prześladował go podczas całego wesela i zatruł mu te uroczyste, z pańską wspaniałością odbyte gody.
Niewiedzieć, dlaczego, zdawało mu się, że wszędzie widzi chodzącego za sobą z uśmiechem Mefistofela, a różańcem w ręku, — swojego Sozyę w karykaturze; zdawało mu się, że to dziwaczne podobieństwo do niego na śmieszność go narażało, że go palcem wytykano. Kilka razy w czasie obrzędu weselnego drgnął, jakby czując zbliżanie się prześladowcy. Ale ani tego dnia, ani następnych kilka wcale już się nie spotkał z Zabużaninem.
Zaraz po weselu państwo młodzi mieli wy-