Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No21 part8.png

Ta strona została skorygowana.

— Przyjdź waćpan jutro rano, — rzekł żywo, — ale przygotuj się do tego, abyś mnie nie nudził długo, — nie mam czasu…..
Gość, usłyszawszy to, złożył ręce i podniósł je do góry, potem prawą pocałował i z tym odciskiem całusa ku p. Atanazemu wyciągnął. Skłonił się, otworzył drzwi i wyszedł zwolna krokiem majestatycznym.
Atanazy patrzył za odchodzącym, gniewny niemal, bo coraz większe widział podobieństwo pomiędzy brudnymi włóczęgą a sobą. Nadzwyczaj mu była przykrą myśl, że inni też będą musieli uczynić toż samo spostrzeżenie. W tej chwili wchodzącego do pokoju służącego zagadnął:
— Cóż to za żebraka puściliście tutaj? Musi to być miejscowy, wasz, znany wam włóczęga?
— Uchowaj, Boże! — odparł kelner, — tu go nikt nie zna; ja też nie wiem, kto on taki, ale o tem upewnić mogę, że go nie widywałem...
Godzina była spóźniona, jak się pokazało, i p. Atanazy zamiast zwiedzać miasto musiał się ubierać na śniadanie. Wieczorny obiad modą francuską zajął tyle czasu, iż zaledwie zdążył na teatr, na którym grała naówczas Modrzejewska. Wśród tych zajęć, które go żywo zaprzątały, p. Atanazy zupełnie zapomniał o porannym żebraku i, gdy nazajutrz rano, nie wpuszczony do niego, dobijać się zaczął gwałtownie i uparcie przy drzwiach czekał, dopiero go sobie przypomniawszy, rozkazał wprowadzić do saloniku, wychodząc do niego.
Nieznajomy ubrany był, jak dnia poprzedzającego, w dodatku miał tylko zpowodu dnia pochmurnego stary i połatany okrutnym sposobem parasol. Służył on mu za laskę.