Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No22 part10.png

Ta strona została skorygowana.

wyglądam na urwanego od szubienicy. Naprzód pobożny jestem, modlę się i chcę być poczciwym. To coś znaczy! Powtóre przeszedłem przez takie czyśćce, że mi teraz do szczęśliwości niewiele potrzeba. Osiadam w Krakowie.
— Na Boga, ale zmienisz suknie i powierzchowność, — wrzucił Atanazy.
— O tyle, o ile się da, — rzekł Piotr. — Brudnym pozostanę trochę, bo się do tego wdrożyłem i muszę, leżąc krzyżem, klęcząc i t. p., pył i błoto ścierać, ale suknie sprawię przyzwoite... Kraków nie jest drogi, ja już niewymyślny. Nadto używałem, smak w gębie postradałem. Chociaż niestary, żenić się nie myślę...
Mimowolnie Atanazy się uśmiechnął.
— Nie śmiej się, — podchwycił Piotr. — Sądzisz pewnie, że gdzieby się znalazła u licha kobieta, któraby go chciała wziąć? Otóż się mylisz. Księża poczciwi ożeniliby mnie, bardzo dobrze, a dużo jest kobiet, coby poszło dla nadziei, że wioskę odziedziczą. Dlatego ja wsi nie chcę, bo za kapitalistę żadna mnie nie weźmie. Żenić się, — powtarzam, — nie myślę. Wielkich więc potrzeb nie mam oprócz na utrzymanie i na obfite jałmużny. — Jak myślisz? — dodał, — cobyś ty mi dożywotnio mógł dać za pokwitowanie ze spadku po ojcu!