Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No22 part3.png

Ta strona została skorygowana.

szły pułkownik był najpożądańszym gościem, karmiono go i pojono, tańcował z niemi do dnia białego.
Na nieszczęście oprócz trzech hrabianek była tam czwarta sierota. krewna, cud piękności, której nielubiono bo gasiła kuzynki.
Na kopciuszka tego rzucił okiem tancmistrz, i oczy ich się spotkały...
Wkrótce potem późnym wieczorem we dwoje po księżycu przechadzali się po grabowych alejach ogrodu... Turkawki gruchały wiekuistą piosnkę miłości... Panna Marcelina zapomiała, że nazajutrz mógł być dzień jasny.
Wmieszała się zazdrość, podpatrzono przechadzki, wydały się miłostki, listy i tajemne schadzki. Panna Marcelina... hrabiostwo M., jej opiekunowie, zażądali od ojca, aby się żenił, powołano winowajcę...
Sto razy o tem swem zamążpójściu nieszczęsnem opowiadała mi matka moja, i zawsze jej płacz przerywały.[1] Sto razy pytałem ją, i zaczynała odpowiedź, a nie mogła jej dokończyć; badałem ludzi listy, papiery... a ten moment pozostał dla mnie ciemny po dziś dzień.
Z miłości tej wielkiej, co dwa życia zatruć miała, wyrosła tylko nienawiść nieprzejednana... Ojciec poszedł na wojnę, wspomnieć o nim niewolno było. Kto winien był? Ja sądzić nie chcę, ale za matką ciągnie serce, a ojca nieznałem nigdy.
Tylem miał szczęścia, com go doznał przy matce, oblewającej mnie łzami, do których jam się śmiał. Świeciły w nich brylanty.
Matka i ja nie nosiliśmy nazwiska znienawidzonego, o którem mało kto wiedział... ja go też nigdy nie miałem nosić, ale los chciał inaczej...

W chwili zgonu nie przebaczyła mu matka, a gdy kapłan ją do tego skłaniał, zamknęła usta na wieki. Jam nie wiedział długo, czyj byłem i u kogo się w życiu miałem upominać.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Wydaje się, że w tym zdaniu brakuje słowa łzy.