Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No48 part3.png

Ta strona została skorygowana.

Młodzież, która milionera w kapocie nie mogła pojąć, patrzała na niego i słuchała z rodzajem osłupienia. — Choć Atanazy radby był na ten raz zmienił zwykły tryb przyjęcia, nałogowe kieliszki, — zbyt rozpasaną i huczną rozmowę, czcze rozprawiania i ubolewania, — niebyło sposobu powstrzymać ani pohamować. Oponującemu przypominano jego własne słowa i głoszone zasady... Skompromitowano go w oczach starego.
Wieczorem znaczniejsza część gości zasiadła do kart, a Donajtys, przypatrujący się przyjaciołom, przysłuchujący się ich paplaninie, niebardzo być musiał zbudowany.
Usunął się wkońcu z Ratmańskim do gabinetu i tam resztę wieczoru przebył z nim i gospodarzem.
Wogóle całe to wystąpienie było chybionem. Atanazy spostrzegł się zapóźno, że z wielu zwyczajami chwalić mu się nienależało, chciał je zmienić, i nieudało mu się. Popełniano omyłki i niecierpliwiono nieszczęśliwego.
Późno w noc rozeszli się i rozjechali.
Sam Atanazy, rozpatrując się w całem przyjęciu dziadunia, wyciągał z niego ten wniosek, że wyobrażenie o nim musi powziąć niezbyt pochlebne.
Następnego dnia byli znowu sami. Stary niczem jeszcze nie dał poznać, jak postąpi z nieszczęśliwym swym wnukiem. Atanazy stał, jak na gorących węglach.
Donajtys po obiedzie siadł przy nim w saloniku, gładząc głowę i pociągając wąsa.
— Mój panie Atanazy, — rzekł, — z duszy chciałbym ci pomódz skutecznie, myślałem i rozmyślałem nad tem, jak się wziąć do tego. W wielu pojęciach różnimy się wielce, a ja nie mam tej zarozumiałości, abym komu zdanie moje narzucał. Jestem stary, wiek i czas mają wymagania swoje. Wiesz, co ci zaproponuję? Nabywam od ciebie dobra twoje, z prawem odkupienia ich, zostawię cię przy gospodarstwie i potrzebny na nie kapitał pożyczam w jaknajłagodniejszych warunkach. Zdaje mi się, że tego tylko sobie życzyłeś? Spełniam więc twe własne pragnienia. Przyjmujesz mój wniosek?
Atanazy w istocie nie mógł ani żądać wię-