Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No56 part4.png

Ta strona została skorygowana.

Na wzór niego ona w granicach swej natury niewieściej przedsiewzięła się udoskonalać, uszlachetniać i z celem tym uszlachetnienia, który, jako zadanie życia, stawiał przed sobą Goethe, — iść drogą swą aż do końca.
Wszystko, co miała, czem rozporządzała, powinno było służyć tylko do osiągnięcia tego celu — za narzędzie pracy. Ludzie i świat mieli jej pomagać do tego, nawet wyzywaniem do walki.
Nie miała ani przyjaciołki, którejby się zwierzyć mogła, — ani opiekuna, któryby ją odgadnął i zrozumiał. Piotrowa tylko pojmowała ją sercem, a jej katechizm tak się doskonale godził z zasadami, które przyjęła za życia prawidła Balbisia, że się z sobą zgadzały zawsze.
Nie zepsuły jej pieszczoty tej przybranej matki, lecz potwierdzały tylko w tem, co za prawdę miała.
Nieszczęśliwe pożycie z Piotrem, cynizm jego oburzający były pierwszą nutą dyzharmonijną, która w niej boleśnie zabrzmiała, ale obowiązki względem przybranej matki były też pierwszą nauką poświęcenia się i ofiary.
Uczyła się przy niej cierpieć, modlić, znosić w pokorze urąganie i poznawać tę ironię losu ludzkiego, która nie daje uwierzyć w szczęście na ziemi i odrywa od niej, podnosząc ku niebiosom.
Piotr wyszydzał też wszystko co poczciwe i