Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No69 part4.png

Ta strona została skorygowana.

Gość słuchał, niezmiernie zdumiony.
— Byćże to może? — zapytał z pewnem powątpiewaniem.
— Uczyłeś nas historyi naszej, — rzekł gospodarz, — znasz ją lepiej, niż my. Mieliśmy zawsze ludzi takich w dziejach naszych, a niezmiernie rzadko, jak w Janie Zamoyskim, łączyła się wymowa przedziwna z energiczną wolą i siłą czynu. Takim mówcą sławnym był Ossoliński, nieszczęśliwy doradca króla Władysława. Innych mów pozbierano nam dużo; drukowano sążniste a prześliczne oracye. Sejmu czteroletniego połowa spłynęła na tych mowach, wstrząsających do szpiku kości, a rozwiewających się w powietrzu. Nasz pan Atanazy — to potomek nieodrodny retorów XVII-go i XVIII-go wieku. W życiu prywatnem i publicznem zarówno włada myślą i językiem mistrzowsko, ale, z tego pola zszedłszy, błądzi, staje i ruszyć się już nie umie.
Gość westchnął smutnie.
— Masz słuszność, — rzekł po namyśle, — lecz, co się tyczy Atanazego, proszę cię, z takiem bogactwem myśli, z taką trafnością zmysłu krytycznego, niepodobieństwo, aby ten człowiek nie wiedział, co czyni, i nie zapragnął się dźwignąć.
— O pragnieniu nie wątpię, — odparł gospodarz, — próbował nawet parę razy pracować, brał się do gospodarstwa, do przemysłu. Zdaje mi się, że bogactwo myśli właśnie i moc przewidywania wszystkich następstw, nawet niemożliwych, odejmują mu energię. Ślepota czasem lepiej przysługuje, niż jasnowidzenie,