Rogowem, który niewątpliwie zasępił mocno burżuazyjno-skałonowską radość...
Ale rząd nie omieszkał skorzystać ze złudnego spokoju, aby poczciwym obywatelom pokazać naocznie, czego się spodziewać można po prawdziwym spokoju. W tych samych numerach pism, które obwieszczały rychły powrót do »ładu i porządku«, można było przeczytać, co następuje: »Minister oświaty oznajmił deputacyi polskiej, że uniwersytet rządowy w Warszawie musi być rosyjskim...« Na kolejach w Królestwie samowolnie wprowadzono język polski w komunikacyi wewnętrznej. W sprawie tej ministeryum komunikacyi porozumiewa się ze Skałonem...«
Wiadomości te świadczą dobitnie, jaką monetą carat odpłacić zamierza naszym klasom posiadającym za ich zabiegi »pokojowe«. Dla każdego, kto nie postradał rozumu, w orgiach rodzimej kontrrewolucyi, mowa rządu jest w swojej brutalności niezmiernie jasna: »niech tylko wróci ład i porządek, niech Polacy się uspokoją, a wrócimy do dawnych dobrych czasów bezwzględnej rusyfikacyi«. Rząd nie zawaha się ani chwili odebrać zupełnie albo przynajmniej okroić mocno te drobne ulgi i zmiany na lepsze, do których go przymusiła rewolucya. »W gminach przywrócono zupełnie język rosyjski« — z tryumfem ogłosiła niedawno władza rosyjska. A przywrócono go właśnie w chwili czasowego odpływu fal rewolucyjnych, po wypadkach grudniowych, przywrócono — dodajmy — z pomocą narodowej demokracyi, która kapitulowała haniebnie bez walki i bez oporu, byle nie narażać się rządowi i bez przeszkód dostać się do Dumy.
Wszystko, wszystko bez wyjątku, co stanowi zmianę na lepsze w porównaniu z czasami Hurki lub Czertkowa, zawdzięczamy rewolucyi. Ta odrobina wolności słowa, która pozwala pismakom burżuazyjnym z błotem mieszać ruch rewolucyjny i kłameć patryotyczną ekstazę, ta Macierz szkolna, która klerykalizmowi oddaje na łup oświatę ludową — to przecież niemożliweby było bez rewolucyi! Ukaz o tolerancyi, prywatne szkolnictwo polskie, żywszy puls życia umysłowego i politycznego we wszystkich warstwach społeczeństwa — to wszystko, zaiste, nie jest owocem przedpokojowych zabiegów ugody, kontrrewolucyjnych wrzasków narodowej demokracyi ale zdobyczą rewolucyi. Słusznie pisał tow. T—z w 1-ym N-rze »Trybuny«: »Krew dziś przelana, życia dziś zgaszone, wydadzą pełny plon dopiero w przyszłości. Lecz już obecnie społeczeństwo korzysta z pęknięć nieznacznych, jakie w otaczającym nas murze niewoli poczyniły dreszcze konania ginących za sprawę bojowników«.
Ale niech tylko rząd się przekona, że ziściło się jego i rodzimej naszej reakcyi marzenie o tem, iżby »porządek panował w Warsza-
Strona:Trybuna (1906) nr 3.djvu/33
Ta strona została skorygowana.