Strona:Tryumf.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.

wojewoda nowe czerwone safianowe buty, za które majstrowi w Krakowie dziesięć czerwonych złotych dał, ile że napiętki były złotemi ze szczerego złota podkówkami podkute. Szlachcic nie w ciemię bity snadź to był spenetrował, bo się do nóg jaśnie wojewodzie chylając krzyczy: Jaśnie wielmożny wojewodo! Szlachecka gęba nie bagatel! Wieża, lub buty! Roześmiał się wojewoda i siadłszy na ławie i nogę do szlachcica wyciągnąwszy — naści — powiada — zezuj panie bracie! Szlachcic klęknął, buty ściągnąwszy i pod pachę włożywszy w pas się pokłonił, a wojewoda w płótnie do kolasy doszedłszy, pachołowi służebnemu buty zdjąć kazał i do stolice dalej ruszyć raczył“...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

„Tu jaśnie wielmożny wojewoda, czegom naocznym był świadkiem, do nóg króla jegomości upadłszy i rękę pańską całując, za obdarowanie tak bogatem starostwem dziękował. A król się nieco był uśmiechnął, ileż że, o czem mi mówiono, wiadomem mu było, iż po elekcyi jaśnie wielmoźny wojewoda głośno się odzywał: pierwej mi czapka do uszu przyrośnie, niżbym jej przed stolnikiem litewskim uchylił!...“

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

„Co? — krzyknął jaśnie wielmożny wojewoda w furyi. — Ja, co mam w rodzie hetmanów i kanclerzy, miałbym do tej konfederacyi należeć,