Strona:Tryumf.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.

zrąbaliśmy i pogruchotali na trzaski. A było nas samej urodzonej szlachty czternastu i pachołków ku temu dziewięciu. Ona zaś, nieboga, tylko dwie dziewki służebne miała. Żartów jaśnie wielmożny wojewoda nieznał...“

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

„Ten tedy oficerek w zakmu stanąwszy, jął się rządzić, jak u seibie w domu. Gaspada — prawi do jaśnie wielmożnego wojewody — tak na was jest donos... Jaśnie wielmożny wojewoda z płaczem się przed nim zaklinał, aż niemiło było patrzeć, bo ów oficerek w czapce siedział, a jaśnie wielmożny wojewoda z gołą głową przed nim stał i ręce składał. Wreszcie, wziąwszy trzysta talarów i chtery wierzchowe konie, każdy po pięćset talarów wart, i złoty zegarek nader misternej roboty, brylantami wysadzany, w niewinność jaśnie wielmożnego wojewody uwierzył, która zresztą żadnemu wątpieniu nie podpadała, bo jaśnie wielmożny wojewoda nawet i w domu po polsku z żoną i dziećmi mówić zgoła przestał...“

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

„Tego dnia scena była przykra, bo jaśnie wielmożny wojewoda oświadczył, że chyba przez sekretarza swego z deputatami narodowymi mówić będzie i żeby się do komnat nie ważyli, bo mu salę zasmrodzą, a nie, to ich psami wyszczuć każe...“

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .