Strona:Tryumf.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

lej — byłam biedną dziewczyną i wydali mię za niego. Miałem lat ośmnaście, a on miał blizko siedmdziesiąt. Cztery lata temu.
Upoważniony przez nią spytałem:
— Czy pani jest dobrze?
Pomilczała chwilę i odpowiedziała mi:
— Bardzo jest dla mnie dobry i mam pewny byt — —
...Wydało mi się, że lilie i tulipany pochyliły głowę...
— Ale — mówiła dalej — ja jestem raczej jego córką, niż żoną. Nie mamy przecież dzieci.
...Wydało mi się, że lilie i tulipany znowu pochyliły głowy ku ziemi...
— Nie macie dzieci — powtórzyłem machinalnie.
— Bardzo przykro niemieć dzieci — westchnęła.
— Porwałem jej ręce do ust i zacząłem całować, namiętnie, gorąco, bez pamięci. Czułem się w prawie, w pełnem, zupełnem prawie. Nie broniła mi rąk. Nieruchome leżały one w moich rękach przy ustach.
— Moja, moja — szeptałem.
Nie odpowiadała mi nic.
Pies Zagraj i młody koziołek Remus patrzyły na nas jakby zdziwione, potem pies szczeknął, koziołek nastawił ku niemu rogi, pies począł, ogon podwinąwszy pod siebie, na złamanie karku bie-