W uszach zaś brzmiał mu rozkaz duszy, duszy ludzkiej: uczyń mój obraz.
Usiłował więc sobie przypomnieć kształt zjawiska, lecz nadaremnie; niczego przypomnieć sobie nie mógł. Usiłował kształt ten stworzyć, wymaślić, lecz również napróżno. Wyobraźnia łamała skrzydła; czarna jakaś zasłona zapadała przed nią i ile razy pięła się naprzód, jak gdyby głos jakiś mówił jej:
Nie pójdziesz dalej.
Poczem przed oczy jej zapadał czarny mrok.
Wówczas, kiedy i pamięć zjawiska i wyobraźnia zawiodły artystę, począł szukać. Szukał w górach i lasach, szukał nad morzami w dni słoneczne i noce księżycowe, szukał na stepach i niezmiernych, równie pustych jak stepy, polach śniegowych, szukał wreszcie w poezyi, w muzyce, w sztuce plastycznej i nigdzie znaleźć kształtu duszy nie mógł. Psyche neapolitańska zarówno jak i marmurowe orkany Michała Anioła, anielska muzyka Mozarta, jak i bezdenne głębie Beethovena, poezya Danta, jak i poezya Mickiewicza: nic obrazu, kształtu duszy ludzkiej przed oczy mu rzucić nie mogło.
Podług tych pieśni, tych rzeźb i tych słów, można było zobaczyć może duszę gwiazd, można było zobaczyć może anioły, lecące w jasnych obłokach i drugie, z pochylonemi na pierś głowami,
Strona:Tryumf.djvu/73
Ta strona została uwierzytelniona.