Strona:Tryumf.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

Powrócił z jubileuszowej uczty.
Pięćdziesiąt lat — pół wieku pisał; liryczne poezye, dramaty, nowelle, powieści, wielki epos — oto plon jego półwiekowej twórczej pracy. Sobie na sławę, narodowi na chwałę pracował, naród go też czcić umiał. Dał mu, co mógł: dał mu honory, majątek, zaszczyty. Laurowe wieńce, zeschłe oddawna i świeże, jubileuszowe, wisiały na ścianach, księgi pamiątkowe leżały na stołach; wyprawiono mu wreszcie ucztę wspaniałą, naród cały zgromadził się w osobach swych przedstawicieli przy stole, aby mu powiedzieć: jesteś zasłużony, jesteś wielki. Więc zadowolony, a zmęczony owacyami, siedział siedmdziesięcioletni blizko starzec w wygodnym fotelu w swoim salonie i wpatrując się w ogień, po staroświecku na kominku kładziony, myślał: nie zmarnowałem życia...
Była już późna noc i cisza panowała ogromna. Wtem starzec drgnął, uszu jego doleciał jakby jęk jakiś... Przewidzenie, czy co?... Ale niebawem